Nie lubicie Novaka, bo jest od was lepszy

Źródło: Sportstiger

O ile w sztuce ktoś, kto buntuje się nieodpowiednio, szybko znika ze scen i nie ma szans na karierę, to do tej pory sport był miejscem, gdzie można było mówić więcej. Ostatecznie nawet jeśli gadasz głupoty, to nadal biegasz tak samo szybko i uderzasz tak samo mocno.

Tydzień temu Novak Đoković wygrał tenisowy Australian Open. W ten sposób zdobył 22 tytuł wielkoszlemowy (poza AO na Wielkiego Szlema składają się jeszcze French Open, londyński Wimbledon i US Open), zrównując się tym samym z Rafaelem Nadalem na szczycie tej klasyfikacji.

Było to już dziesiąte zwycięstwo Serba w Melbourne, który dominuje ten turniej tak jak Nadal ceglane korty Rolanda Garrosa w Paryżu, i jak trzeci z Wielkiej Trójki, Roger Federer jeszcze niedawno dominował trawę Wimbledonu. Można więc podejrzewać, że Đoković już wyprzedziłby Hiszpana, gdyby w zeszłym roku pozwolono mu zagrać w Australii oraz, również na twardej nawierzchni, w Nowym Jorku.

Serb opuścił oba te turnieje, gdyż konsekwentnie odmawiał przyjęcia szczepionki na Covid, a władze australijskie i amerykańskie równie konsekwentnie odmawiały wjazdu obcokrajowców, którzy tych szczepionek nie przyjęli.

Szczególnie gorące były okoliczności zeszłorocznego AO, kiedy to Đokoviciowi najpierw wydano wizę, by anulować ją po jego przylocie do Australii, przywrócić jej ważność wyrokiem sądu i znowu anulować, tym razem decyzją ministra ds. imigracji.

I chociaż akurat australijscy ministrowie imigracji często obrywają po uszach (czemu nie pomaga pewnie fakt, że dosłownie outsourcują obozy dla uchodźców na Papuę-Nową Gwineę czy Nauru), to tym razem świat był raczej gotowy bić Australijczykom brawo za bałagan walkę z groźną pandemią.

Minął rok, groźny wirus jest już groźny tylko dla Chińczyków, których politykę „eksperci” stręczyli nam w 2020 jako wzór do naśladowania, a którzy mają teraz do wyboru albo głód albo kowidowe zgony w totalnie nieuodpornionym społeczeństwie. Ci sami „eksperci” mówią, że wcale nie mówili tego, co mówili tłumacząc, jak to szczepionki mają ograniczać przenoszenie wirusa i jak to będą działać na kolejne mutacje. Same szczepionki leżą więc teraz w magazynach i zamiast być obiektem pożądania Krystyny Jandy są obiektem przepychanek między koncernami farmaceutycznymi, a rządami, o to kto ma ponieść koszty tych niewykorzystanych. Oczywiście jeszcze rok temu zastanawianie się nad treścią kontraktów między rządami a firmami farmaceutycznymi też było złe.

Do tego wszystkiego w Australii zmienił się rząd, więc Nole mógł tym razem przylecieć do Melbourne i, nabuzowany jak nigdy, pozamiatał korty swoimi przeciwnikami, tracąc jednego seta w siedmiu meczach.

Nie dziwne, że Serbowie osiągają sukcesy w tylu dyscyplinach, bo obiekty sportowe można tu znaleźć wszędzie, nawet w zabytkowej twierdzy Kalemegdan w centrum Belgradu

Od razu znalazła się jednak kolejna pałka na Serba. Tym razem jest nią ten, kto w lutym 2022 roku własnoręcznie zakończył pandemię: JE Władimir Władimirowicz. Co prawda trudno znaleźć jakąkolwiek wypowiedź, w której Novak poparłby rosyjską agresję, to jednak najwidoczniej nie potępia jej wystarczająco gorąco, a co gorsza chciałby, żeby rosyjscy tenisiści mogli brać udział w turniejach. Do tego wszystkiego ojciec tenisisty przywitał się z serbskimi fanami, którzy nieśli rosyjską flagę, a także koszulki z „zetką”, czyli symbolem napastników.

Tutaj mała dygresja. Co może niektórych zaskoczyć, nie wszyscy ludzie na świecie są Polakami. Nie wszyscy też podzielają polski punkt widzenia, w którym to Rosja jest najbliższym, a więc najgroźniejszym i najbardziej wrogim mocarstwem. Kiedy sobie to uświadomić, trochę łatwiej zrozumieć, dlaczego chociażby Latynosi ciepło odnoszą się do Rosji, a chłodno do Stanów Zjednoczonych.

Jeśli nie liczyć Afgańczyków, którzy zaznali smaku obu wielkich imperializmów (fakt, że po tym wszystkim wybrali Talibów, sugeruje, że imperializm nie jest niczym dobrym i przyjemnym), to każdy naród będzie inaczej oceniał wielkie potęgi i jedne uważał za przyjaciół, inne za wrogów. Jedne ofiary wojen napastniczych uzna też za warte większej uwagi, niż inne. Dlatego też Grzegorz Krychowiak musiał odejść z Krasnodaru, bo Rosja prowadzi brutalną wojnę ze swoim sąsiadem, po czym przeszedł do ligi Arabii Saudyjskiej. Kraju, który też prowadzi brutalną wojnę ze swoim sąsiadem, ale kto w Polsce wie, gdzie jest Jemen, więc wszystko jest w porządku.

Tak się składa, że ledwie ćwierć wieku temu Serbię bombardowali nie Rosjanie, tylko wojska NATO. Bombardowały ją mniej więcej za to, co robi teraz Ukraina: próbę uratowania integralności terytorialnej państwa, w tym terenów, na których żyli ludzie, którzy tej integralności mieli dosyć, bo nie czuli się Serbami. Tak samo, jak mieszkańcy Krymu, Doniecka czy Ługańska nie czuli się w większości Ukraińcami. Gdyby ich o to zapytać, pewnie nie chcieliby żyć w strefie frontowej i obrywać rakietami przez dziewięć lat, ale w wyborach stawiali na „prorosyjską” Partię Regionów i Wiktora Janukowycza, których władzy pozbawiono podczas Euromajdanu siłą, a nie w wyborach.

Oczywiście, NATO w 1999 roku nie atakowało sieci ciepłowniczych i bloków mieszkalnych, tylko instalacje wojskowe, ale zburzyło też wszystkie mosty na Dunaju w Nowym Sadzie, siedzibę jugosłowiańskiego radia i inne budynki o podwójnym (wojskowym i cywilnym) charakterze. Do tego Jugosławia była słabsza, niż dziś Ukraina, a USA silniejsze, niż dziś Rosja, dlatego Milošević szybciej zgodził się na rozmowy. Czy Holbrooke (główny amerykański negocjator w 1999 roku) zdecydowałby się na spełnienie gróźb i bombardowanie szerszego zakresu celów, gdyby władze Jugosławii opierały się dłużej? Biorąc pod uwagę jego narzekania, że kazano mu przerwać bombardowania szybciej niż chciał? I jego bezgraniczne przekonanie, że lepiej niż ktokolwiek na Bałkanach (nie tylko Karadžić, Milošević czy Tuđman, ale i Izetbegović) wie, co jest dobre dla ich mieszkańców?

Pamiątka bombardowań z 1999

Można uważać Serbów za głupców, którzy w Rosji widzą obrońcę, chociaż nie dała rady im pomóc w latach 90-tych, a w ostatnim czasie zostawiła na pastwę Azerbejdżanu Ormian z Karabachu. Ale nie trzeba wiele dobrej woli, by zrozumieć, czemu porównując 1999 i 2022 rok widzą podwójne standardy i czemu część z nich z przekory będzie popierać teraz Rosję.

Putin w ogóle postawił Serbów w lutym zeszłego roku w trudnej sytuacji, trochę jak ktoś pytający dziecko, czy bardziej kocha mamusię, czy tatusia. Tak Ukraińcy, jak i Rosjanie, to narody prawosławne i słowiańskie, a więc serbska rodzina. Do tego Ukraina, jako jedno z nielicznych państw szeroko pojętego „Zachodu” nie uznała niepodległości Kosowa, na co Serbowie mocno zwracają uwagę. Kiedy więc jeden twój przyjaciel atakuje drugiego, a ty nie możesz ich powstrzymać, stajesz w rozkroku. Belgrad z jednej strony potępił Rosję, z drugiej nie wprowadził żadnych sankcji. Prezydent Vučić próbuje prowadzić prozachodnią politykę opierając się na prorosyjskim elektoracie (jego Partia Postępowa to rozłamowcy z Partii Radykalnej nacjonalisty Šešelja, którzy uznali, że kopanie się z zachodnim koniem nie ma sensu i trzeba się z nim pogodzić), więc musi robić coraz szersze szpagaty.

Panorama Nowego Sadu z twierdzy w Petrovaradinie, po lewej pozostałości mostu zniszczonego w 1999 roku.

Tak robią politycy i dyplomaci. Kibice na całym świecie nie są znani z zamiłowania do dyplomacji, cóż więc dziwnego, że niektórzy będą zakładać koszulki z literami, które nam się nie podobają?

To paradoks, że im bardziej współczesne społeczeństwo mówi o tym, jak ważny jest bunt, wyrażanie samego siebie i podważanie zasad, z tym większą agresją atakuje tych, którzy rzeczywiście się buntują przeciw powszechnie obowiązującym opiniom i rzeczywiście wyrażają siebie. Obrazoburstwo i odwaga są w cenie, o ile nie nie jest to bunt przeciwko niczemu ważnemu dla „obrazoburców” i nie wiążą się z żadnym ryzykiem. Buntować się możesz przeciw przemocy, rasizmowi, seksizmowi i homofobii. Ale już nawet nie rasizm czy seksizm, ale inne zdanie na temat szczepionek czy niezbyt silne popieranie Ukrainy to coś niebezpiecznego, co trzeba zagłuszyć.

O ile w sztuce ktoś, kto buntuje się nieodpowiednio, szybko znika ze scen i nie ma szans na karierę, to do tej pory sport był miejscem, gdzie można było mówić więcej. Ostatecznie nawet jeśli gadasz głupoty, to nadal biegasz tak samo szybko i uderzasz tak samo mocno. Oczywiście, nieprzyjemnie słucha się głupot, jednak jestem gotów wytrzymać mądrości Pawła Fajdka, żeby móc pocieszyć się z takich prawdziwków jak Tyson Fury czy właśnie Novak.

Czy Ukraińcom trudniej będzie się bronić, bo Đoković powiedział, że Rubliow albo Miedwiediew powinni móc zagrać w Wimbledonie? Być może tak. Ale mi jednak milej posłuchać kogoś, kto zamiast żądać wykluczenia innych z gry, chce ich pokonać na korcie. I dlatego dobrze, że mamy Novaka.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Polityka i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz